niedziela, 2 czerwca 2013

Guerra - CH ARMADA OF LOVE Bugari na 3 egzaminach na psa poszukiwawczego :)

Guerra - CH ARMADA OF LOVE Bugari Pies Poszukiwawczy Specjalność Terenowa I Stopnia, RH-FL A, RH-FL E, RH-T E, PT1, PT2

Przewodnik, trener i współwłaściciel - Barbara Grel:
http://cave-canem.wix.com/szkolenia


'Wiosenne egzaminy  zaczęły się dla nas w Pionkach, od egzaminu terenowego Państwowej Straży Pożarnej. W pierwszym dniu 26.05.2013r. przeszkody i posłuszeństwo, zaliczone bez zadyszki i na luzie. Oceny od dwóch sędziów Krzysztofa Szymańskiego 8,5/10 i Pawła Zielińskiego 9 /10.

Drugiego dnia w nieustającej ulewie część poszukiwawcza. Teren leśny niewielki, bo ok. 4 ha. Utrudnieniem dla mnie był fakt, że wcześniej na innym sektorze oblałam egzamin z drugim z psów, i to pewniakiem, Orsem. Orso mi się zgubił, ja się zgubiłam, porażka na całego i wstyd na długo. 

W tym radosnym nastroju, w gęstym deszczu, jako ostatnia poszłam z Guerrą szukać dwóch dobrze schowanych pozorantów. Przywitałam się z sędziami, odpięłam smycz, pokazałam gdzie i powiedziałam co (gdzie iść i co robić). I suka poszła…I nie ma jej, i nie ma. Już myślałam, że historia z Orso nie była dziś jedyna porażką, ale szczekanie przerwało mi te ponure rozmyślania. Znalazła i oznaczyła pierwszego pozoranta w ciągu 2 minut. Zgłosiłam sędziom i pobiegłam do psa, a po krótkiej pochwale kazałam szukać dalej. I znowu mi zniknęła. W deszczu zdawało mi się, że słyszę szczekanie jednak nie byłam pewna, w końcu w huku wody udało się usłyszeć wyraźny jazgot przemiłej suki. I tak zakończyłam egzamin w ciągu 4 minut. 

To była niedziela i poniedziałek, a już w piątek 31.05.2013r. o 3 rano wyjechałam z suką do Budapesztu na egzaminy IRO. Półżywa i z mdłościami (nienawidzę jeździć bladym świtem jako pasażer) dotarłam do Piliscaby ok. 9:30. Pierwszy start do próby terenowej miałam tego samego dnia o 13:00, do próby posłuszeństwa części T (gruzowej) o 18:30.

Jako, że historia lubi się powtarzać w deszczu w ciągu kilku minut Guerra sprawnie odnalazła i oznaczyła dwóch pozorantów. Część posłuszeństwa dane nam było przetrwać bez wody. Z wynikiem 90/100 pkt zeszłam z boiska bardzo zadowolona z suki. Zrobiła, co mogła, nieco zepsuła (np. siad w marszu wyszedł jako stój), ale ogólnie poszło bardzo ładnie. Zwłaszcza zadowolona byłam z ćwiczenia „kontrola na odległość”, w którym trzeba wysłać psa do kolejnych określonych punktów. Ich kolejność jest losowana tuz przed ćwiczeniem. 

Film z tej części można obejrzeć tutaj - http://youtu.be/iq7qhVvvL7k


W sobotę 01.06.2013r. miałam część T poszukiwawczą, czyli gruzy. Budynek wydawał się łatwy, ale jak się okazało krył mała pułapkę. Czy to była kwestia niedogadania się z sędzią czy mojego braku doświadczenia w sportowym szukaniu ciężko powiedzieć. 

Sędzia pokazał budynek, nakreślił plan, powiedział (nawet w dwóch językach), że przeszukać mam tylko wewnątrz budynku. Czas 15 minut, dwóch pozorantów.
I pięknie szło, ale zdechło. Bo suka nieustannie biegła przez wyłom w murze poza budynek, a ja stamtąd dwukrotnie odwołałam. Dopiero za trzecim razem dałam jej spokój i za chwile rozległo się szczekanie. No fakt, pozorant był wewnątrz budynku, ale dojście do niego było tylko z zewnątrz. 


Puściłam psa na dalsze szukanie, niestety mimo pięknej pracy ciągle nic, ściągało sukę do pierwszego pozoranta. Tak wałczyłyśmy, aż czas się skończył. Okazało się, że żeby dojść do drugiego z pozorantów najlepiej byłoby znowu puścić psa na zewnątrz budynku, bo od wewnątrz nie mogła dojść. Ile razy była w rogu budynku, z którego było dojście do pozoranta nr 2, tyle razy wchodziła w stożek pozoranta nr 1 i ja to odciągało od spenetrowania tej jedynej nieprzeszukanej dziury.


Czyli jak to powiedział sędzi wszystko pięknie, ładna praca psa, duża samodzielność, świetnie poruszający się po gruzach pies, duża sterowność, ale pozorant nie został odnaleziony.

W niedzielę pozostał mi jedyny egzamin, część FL (teren) posłuszeństwo. Wstałam pół godziny wcześniej niż trzeba, poszłam z psem na jeden spacer, potem przed samym egzaminem puściłam Guerrę. Napoiłam, nie karmiłam. Egzamin o 8:00.

Od początku szło opornie. Najpierw zostawanie, wierciła się, kręciła, podpełzła kawałek. Potem każde kolejne ćwiczenie na jakiś sposób zepsuła. Kompletnie rozkojarzona. Ostatnie ćwiczenie, czyli kontrola na dystans wyjaśniło zagadkę. W momencie, kiedy wskakiwała na ostatni stolik, w ostatnim ćwiczeniu…zrobiła kupę. Na owym stoliku. 
Jako że regulamin nie przewiduje dyskwalifikacji za ten czyn fekalny zakończyłam egzamin pozytywnie z oceną dobrą i 83/100 punktami... 
Dziwne to, ale ten „posrany” egzamin RH-FL A dał nam drugie miejsce w klasie A terenowej, na 12 psów (a zdały go tylko 3 psy)'.



http://www.storat.pl/regulaminy/IPO-R_2012_PL_wersja_niepelna_na_egzaminy.pdf











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz